Co to znaczy „jadać w królewskim stylu”? Czy dworska uczta zawsze musi oznaczać blichtr, przepych i wykwintne dania przyrządzone z najbardziej niedostępnych i najkosztowniejszych produktów? A może królowie, cesarze i papieże skrycie lubowali się w prostych daniach, którymi jednak nie wypadało im się zajadać, by nie narażać się na pośmiewisko? Oto książka, która rzuca nowe światło na historię – przez kuchenne okno.
Potężny władca, który sam o sobie mawiał, że dla ludzi Wschodu jest „Prawodawcą”, dla ludzi Zachodu – „Wspaniałym”, a w pałacowych kuchniach zatrudniał pół tysiąca osób, na „rozmowie rekrutacyjnej” wymagał od kandydata na kucharza tylko jednego – prezentacji swojej metody… gotowania ryżu. Młodziutka, śliczna cesarzowa katowała się drakońskimi dietami i głodówkami, pijąc ohydny sok mięsny z przyprawami, by zachować zgrabną sylwetkę. Przywódca jednego z największych światowych mocarstw siadał kilka razy w tygodniu do ohydnych tostów z podrobami i nudnych jaj w pomidorach, a gosposia z piekła rodem reglamentowała mu kawę.
Władczyni imperium rozciągającego się od Indii aż po Amerykę wolała wstawać zza stołu wcześniej, przerażona tym, że mogłaby skończyć jak ojciec – otyła i schorowana. Polski król, który naród z kuflów, szklenic, beczek złupił, wzbudził powszechne oburzenie, bo nie dość że preferował lekką, niezbyt „pieprzną i szafranną” kuchnię, to jeszcze – o zgrozo! – odmawiał kielicha. Niestroniący od zmysłowych rozkoszy papież miał sześciu kucharzy do dyspozycji, i choć wiernym pozwalał folgować grzechowi obżarstwa, zdejmując z indeksu kolejne produkty, sam zadowalał się nawet zwykłą smażoną rybą. Obdarzony niezwykłym geniuszem autor najsłynniejszego przedstawienia Ostatniej Wieczerzy na półmiskach przed Chrystusem i Apostołami uwiecznił wykwintne danie godne książęcego stołu – choć niejeden książę spożywanie go przypłacił zdrowiem lub życiem. Wyobraź sobie pszenną bułkę i zwykłe piwo jako posiłek na królewskim stole – i to wcale nie w poście. Spróbuj policzyć, ile dań serwowano na co dzień sułtańskim nałożnicom, papieskim metresom, żonom i córkom renesansowych książąt. Zastanów się, jak wiele wyrzeczeń musiały ponieść władczynie, które – mając do dyspozycji sztab kucharzy i podstawiane im pod nos pyszności – pragnęły zachować zgrabną sylwetkę i dobre zdrowie. Poznaj „jedyny nektar, którego picie nie odbija się na kobiecej urodzie” i dowiedz się, dlaczego Włosi lubili słodzić, a Polacy – doprawiać pieprzem. Czy będziesz na tyle odważny, żeby wziąć udział w uczcie godnej cesarza, na której podadzą ci wieprzowe sutki, ryje i jądra? Czy twój żołądek (i głowa) przetrwają w starciu z sarmacką gościnnością? A może spróbujesz znaleźć coś dla siebie w barwnej kuchni Orientu lub renesansu, w „kryzysowym menu” amerykańskiego prezydenta lub w bogatej ofercie deserów rodem z Wersalu – i zaskoczysz bliskich osobiście przyrządzonym daniem przy okazji najbliższego spotkania?Jeśli fascynuje cię kuchnia dawnych wieków, ciekawi to, co jadali wielcy ludzie i w jaki sposób kultura jedzenia kształtowała obyczaje danej epoki – zapraszam cię w podróż po historii widzianej od kuchni. Obiecuję, że będzie to podróż barwna, intrygująca – i ze smakiem!